Pan Robert ponownie przypomniał nam historię tego miejsca i mogliśmy zobaczyć centrum handlowe El Triangle. Nie wchodziliśmy do środka, gdyż mogło to spowodować utratę reszty pieniędzy, jako że to właśnie w tym centrum mieszczą się dwa najdroższe sklepy na świecie, gdzie można kupić dosłownie wszystko.

Na ulicy La Rambla zobaczyliśmy między innymi restaurację, 

nad którą mieściła się siedziba wydawnictwa, które w trudnych czasach wywieszało wyniki meczów piłki nożnej. Następnie zobaczyliśmy hotel, w którym pewnego czasu mieszkał sam Fryderyk Chopin. Dość ciekawym miejscem pod względem kulturowym był targ, na którym mogliśmy skosztować owoców, słodkości i spotkać mieszkańców Barcelony, którzy często robią tu zakupy.

Po owocowej uczcie udaliśmy się pod pomnik Kolumba i zrobiliśmy sobię przerwę na obiad. Po nim poszliśmy w kierunku portu, gdzie z ruchomego molo zobaczyliśmy budynki World Trade Center. Zobaczyliśmy barcelońskie "Galaxy" i poszliśmy do kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej El Mar, gdzie sprawne oko turysty mogło dostrzec witraż ufundowany przez klub piłkarski FC Barcelona. Po wyjściu przywitał nas dość silny wiatr.

Po spacerze przez urokliwe i wąskie uliczki dotarliśmy do katedry, w której znajdują się relikwie św. Eulalii. Krótka chwila medytacji i poszliśmy pod kościół Sagrada Familia. Po drodze podziwiać mogliśmy oświetlone kamieniczki. Po przybyciu na miejsce mogliśmy zobaczyć jej ilimunację i na nowo się nią zachwycić.

Tu weszliśmy do metra i pojechaliśmy na kolację do hostelu. Czekała na nas pizza. Teraz już tylko pakowanie, sprzątanie i odpoczynek. Jutro Muzeum Picasso i lot powrotny do Polski.

Do najciekawszego cytatu dnia dzisiejszego należy uznać:

"No przepiękny ten plac, ale ławeczek nie ma"